Love has no limits

Jeden z Francuzów, z którym miałam okazję pracować przy projektach unijnych powiedział mi kiedyś, że nie wolno ludzi oceniać. Mamy prawo stwierdzić, że czegoś nie rozumiemy, że jest to dla nas nowe, że w moim mieście, regionie, kraju wygląda to inaczej, ale nie możemy mówić, że lepiej czy gorzej. Inaczej.

Nie oceniamy zwyczajów, kultury pracy, tempa działań. Anglicy mówią „Take it or leave it”, czyli „Weź to (takim jakie jest) lub zostaw (odejdź).” Mówię o tym, ponieważ na zajęciach z francuskiego moi uczniowie często się dziwią np, że Francuzi liczą od 1 do 100 inaczej niż Polacy, że piszą inaczej listy, że mają inaczej zorganizowany dzień, że mówią „Dzień dobry” także nieznajomym. Powiem krótko: mnie to odpowiada, podoba mi się. Czerpię z tego inspirację. Francuski jest jak dziecko, czasem trudno je zrozumieć, ale i tak kocham. Kocham we Francji też to, że Francuzi wierzą, że – jak to ujął Barack Obama – love has no limits. We Francji możesz kochać kogo chcesz.

Ważne jakim jesteś człowiekiem, czy jesteś uczciwy, rzetelnie wykonujesz swoją pracę, czy fajnie jest z Tobą być, pracować, czy nikogo nie krzywdzisz. Życie ma być przyjemne i każdy człowiek ma prawo być szczęśliwy. Przy okazji polecam komedię „Paryż może poczekać” Eleanor Coppoli. Very french.

Inne aktualności