Polska malarka w Lotaryngii
Pomyślałam, że zrobię z Panią Katarzyną wywiad.
Z uwagi na znajomość francuskiego, wykonywane przeze mnie tłumaczenia pl-fr i fakt, że uczę tego języka, mam to szczęście, że spotykam ludzi, których może bez tego nigdy bym nie poznała.
Jedną z nich jest Pani Katarzyna Kocot- Lewińska, polska malarka mieszkająca we francuskim regionie Lotaryngia (www.instagram.com/kocotkasia…), która mówi o sobie: „Jestem artystką uwielbiającą eksperymentować, tworzę gwaszem, akwarelą oraz ołówkiem. Jednak aktualnie całą moją uwagę poświęcam malarstwu olejnemu, które dzięki swojej specyfice pozwala mi zwolnić (…). Aktualnie pracuję nad serią obrazów, w których staram się łączyć sztukę dawną i współczesną (…)
Pomyślałam, że zrobię z Panią Katarzyną wywiad. Oto on:
Czy mogłaby Pani opowiedzieć o sobie?
Pochodzę z Polski, a dokładniej z małej miejscowości w woj. świętokrzyskim, gdzie spędziłam dzieciństwo i wczesną młodość.
Po ukończeniu szkoły w Polsce i odebraniu dyplomu technika architektury krajobrazu wyjechałam do Francji, gdzie od dziewięciu lat mieszkam z mężem, synem i kotem. Na codzień zajmuję się domem i przekuwaniem mojej miłości do sztuki i malarstwa w pełnowymiarową pracę.
Jak to się stało, że zdecydowała Pani, że będzie mieszkała we Francji?
Czym Pani zdaniem różni się Francja od Polski?
Zwykłe dni we Francji są totalnie różne od tych polskich, choćby nawet sławne midi, kiedy cała Francja o godzinie 12 w południe zatrzymuje się, żeby odpocząć, zjeść porządny posiłek w godnych warunkach i z naładowanymi bateriami gotowymi na godzinę 14.00, ze spokojem i pełnym żołądkiem wszyscy mogli wrócić do swojej pracy lub nauki, nie będąc przy tym rozpraszanymi przez głód i zmęczenie. Niesamowite, że wystarczą dwie godziny albo nawet godzina oddechu, żeby resztę dnia przeżyć z taką samą mocą, co poranek.
A skoro tak się rozpędziłam i mówię o dbaniu na rożne sposoby i o różne rzeczy, to warto wspomnieć, a co jest dla mnie ważne, bo bardzo łatwo mnie prze bodźcować, to fakt, że przestrzeń publiczna jest schludna i czysta, nie ma tylu bodźców, wszechobecnych reklam, jest po prostu estetycznie, no i lasy są czyste. Oczywiście wiem, że nie cała Francja tak wygląda, dlatego doceniam fakt, że póki co mieszkałam w pięknych i zadbanych miejscach i mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Co Panią zaskoczyło we Francji?
„Dzień dobry” w dodatku uśmiechają się do siebie! Dla mnie jako młodej dziewczyny było wielkim odkryciem, że nie trzeba wielkich zmian, żeby funkcjonować lepiej jako społeczeństwo, przecież wystarczy zwykłe „Dzień dobry” skierowane do obcej osoby i robi się jakoś milej, jaśniej, lepiej. Bardzo szybko ten zwyczaj wszedł mi w krew i kiedy jestem w Polsce także go praktykuję.
Do tej pory czasami doznaję różnego rodzaju szoków. Musiało upłynąć sporo czasu zanim pojęłam, że Francja ma też drugie oblicze, przecież zawsze słyszałam o niej tylko rzeczy pozytywne. Mimo, że lubię tu mieszkać i przywykłam do tego, że banki nie funkcjonują w poniedziałki, w południe niczego nie załatwisz, bo wszyscy wtedy maja przerwę. Przeżyłam coś w rodzaju mini syndromu paryskiego. Ciężko było mi pogodzić się z faktem, że w tak rozwiniętym kraju prawie niemożliwym jest komunikowanie się po angielsku, albo, że bywają miejsca zapomniane i czasami straszne. Mogę tutaj przytoczyć Paryż, w którym byłam, ale myślę, że dotyczy to większości wielkich miast. Będąc w Paryżu dobrze liczyć się z tym, że to miasto dostarczy nam różnych wrażeń i cała gamę emocji (…) Teraz już czuję się z tym lepiej, bo nauczyłam się mówić po francusku i dotarło do mnie wreszcie, że każde miejsce na ziemi ma swoje wady i zalety a Francja, choć cudna, nie jest wyjątkiem.
Jak wygląda Pani nauka języka francuskiego?
Na co, Pani zdaniem, należy zwrócić uwagę ucząc się języka francuskiego?
Jeżeli podchodzimy do nauki poważnie i liczymy na rezultaty, ważne jest, żeby znaleźć odpowiedniego nauczyciela, który nas poprowadzi i będzie wspierać i żeby umieć zwolnić, kiedy czujemy zmęczenie, bo nawet kiedy wydaje nam się, że stoimy w miejscu zmiany się dzieją, co wiem z własnego doświadczenia. Ale przede wszystkim nie bać się popełniać błędów, choćby ich była początkowo cała masa.
Co by Pani doradziła osobom, które rozważają przeprowadzkę do Francji?
To jest dla mnie trudne pytanie, bo wiem, że okoliczności są różne. Na początku warto pomyśleć o sposobie komunikacji, bo trzeba wziąć pod uwagę fakt, że nie wszędzie we Francji będzie możliwa komunikacja w języku angielskim. Ja kompletnie tego nie wiedziałam, co wiązało się z wielkim stresem. Generalnie Francja jest krajem otwartym i myślę, że ludzie tutaj przywykli do obcokrajowców, którzy średnio mówią w ich języku, prawie zawsze są pomocni, ale życie staje się łatwiejsze, gdy mówimy ich językiem.
Czyli nie jest łatwo mieszkać we Francji bez znajomości francuskiego?
Kiedy poczuła się Pani we Francji jak w domu?
Jakie jest Pani ulubione miejsce we Francji (poza Pani atelier malarskim)?
Czy lubi Pani kuchnię francuską?
Czego Pani życzyć wiosną 2024?
Uwaga, prace Pani Katarzyny Kocot – Lewińskiej można kupować online: www.etsy.com/shop/KasiaKocotIlustracje
Zdjęcia należą do Pani Katarzyny Kocot-Lewińskiej: artystka przy pracy oraz francuska Lotaryngia.
Inne aktualności
Startuje kursy języka francuskiego on-line
Dobre wieści! Szanowni Państwo, zapraszam na…
Wywiad „Polska – Francja, różnice i podobieństwa”
Wywiad z Panem Krzysztofem Turowskim,…
Rób co możesz, w miejscu, jakim jesteś i z tym, co masz
Cytat niegdysiejszego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po…
Kobieta potrzebuje niezależności, nie równości
Cytat Coco Chanel.Coco Chanel powiedziała…
Zaprosiłam do współpracy koleżankę Francuzkę
Świetne wieści! Szanowni Państwo, mam świetne…
Zapraszam do poznania osób, które mnie inspirują robiąc w życiu ciekawe rzeczy w ciekawych miejscach. Także wtedy, gdy inni mówią, że to bardzo trudne
Wywiad z Pauliną Kostrzycką, współzałożycielką…